Friday, July 24, 2009

Unexpected night training with Azymut Pabianice

I came back home one day earlier than I had planned and just couldn't miss the opportunity to attend a night training organised in Chechło II! I really enjoy orienteering a night. What's more, in two month's time we'll be competing at Polish Champs in night orienteering and the first (night) leg of Generations' Relay is waiting for me!

As stated in the previous note, tomorrow I am leaving for Denmark to attend the first training camp before JWOC 2010. I hope to be there in July as well!

Sunday, July 19, 2009

Club technical trainings in Łódź



I think it's the only whole week I spent in Łódź during these summer holidays. Tomorrow I am going to Chomiąża to visit someone special. Come back on Friday. On Saturday we're heading for Denmark for the first training camp before JWOC 2010. Come back on August 2nd. On 3rd August I am going with my club to compete in Czech Republic (Bohemia 2009).

Why just run? Orienteering's more fun!

Have fun!

Spirit of orienteering:)

CU guys;-)

Looong orienteering journey... (part 4)

The 4th part was the second half of our club's camp in Młynne. I stayed there just for fun and to take a rest after exhausting competitions. I must admit I really needed this break...

Goal reached, but dream not fulfilled...


1. Wydeptana ścieżka, już od punktu innej kategorii na końcu pierwszego strumyka było go widać; dobry początek – podbudowany:)
2. Wbiłem sobie do mojej głupiej głowy, że muszę dobiec do grubej ścieżki i pociągnąć nią na północ aż do zakrętu, przez co później zbiegłem nisko do strumienia i musiałem robić dodatkowe poziomice… ~0’20
3. Punkt middlowy, dobry w moim wykonaniu.
4. Mam tylko 2 sekundy straty do najlepszego międzyczasu, a wcale nie pobiegłem idealnie – wahałem się po przejściu na drugą stronę strumyka i niemal się zatrzymałem… ~0’05
5. Chyba z radości, że znalazłem czwórkę, odbiegłem ze 2-3 kroki w złą stronę (do strumyka), na szczęście szybko się zorientowałem. Wariant, aby biec jak najmniej pod górę, i wydawałoby się słusznie, jednak o wiele pewniej byłoby pobiec przez szczyt góry aż do drogi, do której i tak dobiegłem, ze względu na brak wyczucia wysokości, na jakiej się znajduję przed wejściem na PK… ~0’30
6. Najpierw samotne drzewa, potem ścieżka i na końcu wejście po poziomicy – bardzo dobrze! Tylko widać, że mnie mocno stawiało pod te góry…
7. Świetny wariant. Jedynie drobne problemy przy przecinaniu strumyków, niepotrzebnie przebiegłem jeden 2 razy. Samo wejście szczęśliwe – kolega z Białorusi wystawił mi ten punkcik;) ~0’05
8. Mulda, nosek, między skałkami – żadna filozofia.
9. Dobiegłem do skały nie do przejścia i zamiast pójść w lewo, ja skręciłem w prawo i narobiłem sobie problemów ze znalezieniem tego PK. Na szczęście był to punkt z wodopojem, więc panów z kubeczkami dało się zauważyć, a następnie lampion; chociaż to chyba powinno być w odwrotnej kolejności, ale tonący brzytwy się chwyta… ~0’15
10. Na odbiegu od 9. zrobiłem krok w stronę wodopoju (zupełnie nie wiem, czemu, bo na takich trasach nigdy nie pijam). Co do samego punktu, to wielu zawodników ściągało na dół. Śmiejemy się, że zawodnicy z pierwszego koszyka wydeptali złą scieżkę:P ~0’30
11. Wariant dobry, aczkolwiek na początku problemy z decyzją, którędy biec… Następnie na wejściu błąd równoległy i problemy z oceną odległości – przeczesałem te wcześniejsze skałki. ~0’35
12. Punkt banalny, między drugą parą skałek.
13. Zupełnie niewykorzystany przez budowniczego tras bardzo ciekawy fragment mapy z wieloma skałkami – punkt świecił już jakieś 30m wcześniej.
14. Lekko mnie znosiło z kierunku w środku przebiegu, ale jestem z tego punktu naprawdę zadowolony. Szkoda tylko, że wybiegając na grubą drogę, nie byłem w 100% pewny, w którym miejscu dokładnie jestem, ale szybko się zorientowałem.
15. Ostatni wodopój na trasie. Wiadomo, że picie nie stało tuż przy samym punkcie, więc po dobiegnięciu do kubków zacząłem się nerwowo rozglądać za lampionem, zamiast spojrzeć na mapę… ~0’05
16. Nie wiem, czy to był najlepszy wariant. Olej poszedł tym drugim i wyszło podobnie.
17. Ładnie, choć myślę, że nie trzeba było się przez sam szczyt góry ładować.
18. Nie wiem, dlaczego po zejściu ze ścieżki zacząłem odbijać w lewo i w efekcie straciłem czas na szukanie zakrętu strumienia w terenie, żeby się dokładnie zlokalizować… ~0’10
19. Od tego punktu zaczęła się trywialna końcówka trasy, w której można było jedynie biegowo zyskać lub stracić parę sekund. Podejrzewam, że ja straciłem…

If I had had the shape of Limanowa Cup 2009, I think I could have won this competition...
but I didn't.

Looong orienteering journey... (part 3)

The 3rd part was the most exciting one - EYOC 2009! The atmosphere was really brilliant and I had a wonderful time in Serbia. Below I present the maps from relay and sprint. In the next note you'll find a deep analysis of my long distance race...



Friday, July 17, 2009

Looong orienteering journey... (part 2)

The 2nd part was a short technical camp in Kopaonik just before the EYOC races to get accustomed to the completely new kind of terrains in Serbia. We ran very little not to be tired at the most important competitions. We just improved our technique and had lots of fun waiting for the exciting moments of EYOC:)


Looong orienteering journey... (part 1)

The 1st part was Wawel Cup 2009 in Złoty Potok. This competition was organized very well and we were really unhappy that we were not able to take part in the last stage (handicap) because of being qualified for the EYOC:-P
The terrain was just brilliant! I wish I lived somewhere near these beautiful forests...